czwartek, 14 stycznia 2021

Co kupiłam na wyprzedażach? Moje podejście.

Witajcie!

Dwa razy do roku w mojej głowie zapala się lampka "O są wyprzedaże, zobaczę co jest na promocji!". Jako że jestem z natury (a może z wyuczenia?) oszczędną osobą, a jednocześnie lubię ładnie wyglądać i mieć na sobie coś nowego, co jeszcze mi się nie znudziło to wyprzedaże są dla mnie okazją do zakupów z takim małym usprawiedliwieniem. 

Zawsze w okolicy czerwca i grudnia sklepy zalewa fala czerwonych metek i napisów SALE, WYPRZEDAŻ, OKAZJA. Ile z tych przecenionych ubrań jest rzeczywiście okazją trudno powiedzieć, ale jednak człowiek czuje się jakoś lżej, jakby nie wydał, a nawet zaoszczędził. Jest to oczywiście złudne, ale na psychikę działa. 


Czy kupuję na wyprzedażach?


Kupuję. Ale staram się to robić z głową. Mam wrażenie, że czasem te ceny są naprawdę korzystne. Jeśli orientujemy się jakie są ceny ubrań danej marki to łatwo później stwierdzić czy dana przecena jest chwytem czy jest prawdziwa. Czasem mam tak, że jakaś rzecz mi się podobała, ale jej nie kupiłam, bo wydawała mi się za droga, a później widzę ją na przecenie. Radość jest wtedy oczywiście ogromna i jeśli potrzebuję tej rzeczy to trafia do mojego koszyka. Zawsze staram się mieć głowę na karku i przeglądając strony sklepów zanim kliknę "dodaj do koszyka" trzy razy pomyślę czy na pewno będę w tym chodzić i czy mi to potrzebne. 

Doszłam już do momentu, że nie kupuję kompulsywnie, nie kupuję z nudów, dla poprawy humoru. Chyba to przychodzi z wiekiem albo z doświadczeniami, bo kiedyś było u mnie zupełnie inaczej. 

Moje zakupowe rytuały kilka lat temu..


Podczas studiów licencjackich mieszkałam w wynajmowanym pokoju za który płacili mi rodzice. Była to dla mnie bardzo komfortowa sytuacja, bo nie musiałam się o nic martwić, moim zadaniem było jedynie się uczyć. Jestem im za to bardzo wdzięczna, bo wiem że nie każdy tak ma. 
Mam jednak naturę bardzo niezależną, dlatego szybko zaczęłam oprócz studiowania szukać pracy. Pracowałam jako kasjerka w kinie i pieniądze które zarobiłam mogłam przeznaczać na swoje przyjemności. Jak wiadomo czas studiów to nie jest czas myślenia o przyszłości w kontekście zabezpieczenia finansowego, dlatego wydawałam zarobione pieniądze lekką ręką właśnie na ubrania.
Byłam w galerii handlowej na pewno minimum raz w tygodniu. Uwielbiałam oglądać wystawy, patrzeć co mają nowego i zawsze coś tam sobie kupić. Miałam poczucie, że przecież pracuję, a nie wszystkie moje koleżanki podejmują ten trud, więc ja sobie mogę bardziej pozwolić, bo sama zarobiłam. W ten sposób moja szafa pękała w szwach, było w niej pełno nietrafionych ubrań kupionych pod wpływem emocji, nieprzemyślanych. A portfel szybko się opróżniał.. 

Kiedy zmieniłam podejście?


Po licencjacie wyjechałam do Anglii i tam przeszłam dużą przemianę. Przestałam być już taka beztroska, bo sama musiałam opłacić mieszkanie i zadbać o swój byt. Dodatkowo z czasem zaczęliśmy z Krzyśkiem planować różne rzeczy, na które potrzebne były pieniądze, więc trzeba było oszczędzać. Zaczęłam wtedy dużo czytać o minimalizmie. Spodobało mi się to podejście. Oglądałam też filmy na yt o tej tematyce, chciałam znaleźć jakieś porady jak zapanować nad chęcią posiadania cały czas nowych ubrań. Z czasem wprowadziłam w życie kilka zasad, które mi pomogły. 

Przestałam obserwować na Instagramie i Youtube dziewczyny, które ciągle pokazują nowości 


Zrobiłam porządki w moich social mediach. Wypadły z moich obserwacji wszystkie znane youtuberki. Większość z nich dostaje rzeczy w ramach współprac i ich opinie nie zawsze są szczere. Często gdy coś u nich zobaczyłam miałam myśli w głowie, że fajne, że może bym sobie kupiła. Gdy przestało mi się to pokazywać było mi o wiele łatwiej  nie ulegać pokusie. 

Zaobserwowałam dziewczyny z minimalistycznym, racjonalnym podejściem do zakupów


W sieci jest mnóstwo dziewczyn, które nie kupują byle czego. Można takie znaleźć jeśli się tylko chce. Fajnie jest czerpać inspiracje, ale od kogoś kto kupuje z głową. Słuchając ich racjonalnego podejścia sama zaczęłam stwierdzać, że rzeczywiście tak jest lepiej. 

Przestałam chodzić do galerii handlowych dla zabicia czasu 


Wcześniej mi się to zdarzało. Mieszkałam sama, więc co miałam robić po zajęciach? Szłam do galerii. Wolna sobota? No to pójdę do galerii. Postanowiłam sobie w pewnym momencie, że pójdę tam dopiero jak będę naprawdę czegoś potrzebować i okazało się, że przez długi czas nie poszłam. Zamieniłam spacery po sklepach na wyjścia na kawę z koleżankami, na spacery po parkach lub lesie, na zwiedzanie, wycieczki, czytanie książki w domu czy oglądanie serialu. Okazało się, że jest tyle innych czynności, które można robić. 





Zaczęłam myśleć nad tym co kupuję


To chyba podstawa. Zwracać uwagę na to co się wrzuca do koszyka czy to online czy stacjonarnie. Teraz myślę co jest mi potrzebne zanim zacznę przeglądać strony. Jeśli stwierdzam, że przydałaby mi się nowa kurtka to jej szukam, jeśli zniszczy mi się ulubiona torebka to szukam kolejnej na wymianę. Nie idę już na ilość. Wolę mieć mniej, a coś co mi się podoba i co noszę z chęcią. Zwracam też uwagę na to jak aktualnie wygląda moje życie i takie ubrania kupuję. Gdy pracowałam w biurze kupowałam bardziej eleganckie stroje, teraz gdy będę mamą zaopatruję się bardziej w trampki i bluzy dresowe, w których będę mogła spacerować lub bawić się z córeczką. 

Nie boję się oddać rzeczy, jeśli mi nie pasuje


Teraz w mojej szafie nie ma miejsca na ubrania, które mi nie pasują pod jakimś względem. Jeśli coś kupię i nie do końca mi się to podoba to idę to oddać. Kiedyś myślałam, że może do czegoś to założę, jakoś to wystylizuję, a potem i tak leżało to na dnie szafy nieruszane. Zauważyłam, że od kiedy mam tylko te rzeczy, które mi się podobają to jest mi o wiele łatwiej się fajnie ubrać. Te nietrafione ubrania zaburzały tylko ład i utrudniały wybór stroju. Teraz mam tak, że wręcz denerwują mnie w szafie ciuchy, które mi się nie podobają. Ostatnio wyleciała tak sukienka i kilka bluzek i od razu poczułam się tak "lżej". 

Kompletuję garderobę tak, aby rzeczy które kupuję pasowały do tego co już mam


To bardzo ważne żeby przemyśleć czy dana rzecz, nawet jeśli jest ładna, będzie pasować do reszty ciuchów w naszej szafie. Polubiłam ponadczasowe rzeczy, klasyczne, choć ostatnio mam ochotę na trochę koloru, jednak nadal z umiarem. Sprawdza mi się posiadanie klasycznej bazy, wtedy można zaszaleć z bardziej modnymi dodatkami i jest z czego stworzyć stylizację. 

Dbam o porządek w szafie


Lubię mieć sukienki na wieszakach, tak samo kardigany, koszule i T-shirty, wszystko wyprasowane i ładnie powieszone. Układanie na półkach mi się nie sprawdzało. Szybko tworzył się bałagan. Na półkach trzymam piżamy, bluzy, swetry i "ubrania po domu". Dzięki dobrej organizacji widzę co mam i nie kusi mnie tak dokładnie kolejnych nowych ubrań. 

Co kupiłam na tegorocznych zimowych wyprzedażach?


Pierwszy raz od dawna trafiłam na stronę Zary i coś kupiłam. Ubrania tam są dla mnie czasem zbyt wydziwiane i zbyt "fashion", jednak tym razem kilka rzeczy wpadło mi w oko. 





Kupiłam bluzo-sukienkę w burgundowym kolorze, która posłuży mi zarówno teraz podczas ciąży jak i po. 




Buty. Znając ceny w Zarze wiem, że trudno byłoby trafić buty w takiej cenie. Spodobał mi się ich trochę "inny" wygląd i kupiłam je z myślą o wiośnie i spacerach z wózkiem ;)



Tą koszulkę już mam tylko w innym kolorze, lubię ją za dekolt w serek, nie znoszę koszulek pod szyję. Jest całkiem dobrej jakości, fajnie się nosi, więc zdecydowałam się na drugą. 

Cały poprzedni rok pracowałam w biurze, gdzie wymagany był elegancki strój, więc cierpię na deficyt bluz. Spodobały mi się dwie bluzy na stronie Sinsaya i zamówiłam je z myślą o chodzeniu po domu czy wiosennych spacerach. 




Ten kolor uwielbiam i napis na niej też mi się bardzo spodobał. 




Lubię siebie w białym. Uważam, że zawsze wygląda się w tym kolorze tak czysto i świeżo. Połączenie tej bieli z brązem wygląda moim zdaniem fajnie. 


To by było na tyle z moich wyprzedażowych łupów ubraniowych. Jak widać nie ma tego dużo, tylko kilka rzeczy, które wiem, że potrzebuję. Muszę teraz uzupełnić swoją garderobę w bardziej luźne, wygodne ubrania jako przyszła mama i takie też trafiły do mojego koszyka podczas wyprzedaży. 

A jakie jest Wasze podejście do wyprzedaży, szalejecie czy zachowujecie umiar? Dajcie mi koniecznie znać w komentarzach :)

Pozdrawiam serdecznie! 


 







32 komentarze:

  1. mi ciężko jest się powstrzymać od wyprzedaży ale jednak dobrze się zastanawiam nad zakupami ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja w większości kupuję na wyprzedażach, ponieważ często ceny przed są kosmiczne dla mnie ;)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja kupiłam na wyprzedaży ostatnio spodnie. Staram się nie szaleć w tym temacie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja nie mam problemów z nadmiernym kupowaniem. Ogólnie uważam, że ceny w sklepach są nieco przesadzone czasem, wiec czekam na wyprzedaże. W grudniu zanim zamknęli sklepu na wyprzedazach troche uzupełniłam moją szafę tanim kosztem :p

    OdpowiedzUsuń
  5. Na szczęście, nie mam jakiegoś szału na punkcie wyprzedaży.

    OdpowiedzUsuń
  6. Kocham wyprzedaże :) W tym roku kupiłam już spódniczkę, sportowe buty i sukienkę z cekinami :)
    Czekam jeszcze na paczkę z Reserved :)

    PS. Uwielbiam sklep Sinsay ❤️

    Pozdrawiam Cię serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  7. Chyba nigdy nie byłam na wyprzedażach, kupuję właściwie tylko w internecie i tylko to co akurat potrzebuje, bez względu na to, czy są promocje, czy nie. Jednak faktycznie czasami ceny są tak niskie, że trudno się oprzeć by nie wrzucić do koszyka czegoś więcej. Fajne rzeczy kupiłaś:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo mądre podejście, mam podobne. Tyle, że u mnie ograniczenia wynikły z sytuacji, kiedy zostałam mamą. Teraz muszę się zastanowić kilka razy zanim coś kupię i czy naprawdę tego mi potrzeba.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja w ogóle nie lubię chodzić po galeriach handlowych

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetne ciuchy :) ja również kupuje z głową :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja nigdy nie miałam problemów z zakupami. Wręcz nie lubię na nie chodzić, nudzą mnie. Gdy chce coś kupić naprawdę boli nie serce, że muszę wydać pieniądze hah :D
    weruczyta

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja w tym roku zapomniałam o tym, że są wyprzedaże, bo niczego tak właściwie nie potrzebuję. Z każdym rokiem mam wrażenie, że mam mniej zachcianek i skupiam się na rzeczach, które naprawdę chcę lub muszę kupić :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Jeśli już potrzebuję coś kupić to zawsze wcześniej sprawdzam cenę i kupuję na wyprzedaży tylko wtedy, kiedy ta cena rzeczywiście jest atrakcyjna. Ale ostatnio staram się kupować jak najmniej :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Czasami nas po prostu "ściemniają" z tymi cenami - ale są promocje, że warto :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Ciekawa i inspirująca historia :)
    Ja zaczęłam oszczędzać dopiero gdy zaczęłam więcej zarabiać. Nie wiem dlaczego tak jest, ale w którymś momencie zrozumiałam, że muszę się napracować aby te pieniądze mieć więc szkoda mi je tak po prostu wydawać :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Mam podobne podejście to wielu rzeczy, co tu opisałaś :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Kupuję świadomie, to co aktualnie potrzebuję.
    Buty, ubrania przez internet- nie.
    Pozdrawiam cieplutko😀☕🌼

    OdpowiedzUsuń
  18. Bardzo fajny temat i post! Kiedyś też nie byłam odporna na te wszystkie promocje i wyprzedaże, obecnie bardzo mało kupuję i zanim kliknę to zastanawiam się kilka razy czy na pewno tego potrzebuję :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Staram się kupować to co już wcześniej sobie wypatrzyłam w normalnej cenie :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Fajne podejście :) Ja właśnie przygotowuję wpis na bloga o wyzwaniu w minimalizacji kosmetyków :) Chyba zrobię coś podobnego z ubraniami :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Fajnie że masz takie zdrowe podejście do wyprzedaży. Ja myślałam że też już tyle nie wydaje ale ostatnio tak poszalałam że aż mi wstyd ;P

    OdpowiedzUsuń
  22. Ja do wyprzedaży zazwyczaj zachowuję umiar. Bardzo fajna jest ta zielona bluza z Sinsay :D
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  23. Też staram się rozsądnie podchodzić do wyprzedaży. Czasami bardziej mi się udaje, a czasami mniej. Myślę, jednak, że i tak lepiej mi idzie niż zwykle :D Pociesza mnie fakt, że teraz łatwiej jest z ewentualnymi zwrotami niż kiedyś :D

    OdpowiedzUsuń
  24. Super, że tak mądrze podchodzisz do tematu. U mnie ciężko z minimalizmem w tej kwestii chociaż i tak już kupuje zdecydowanie mniej niż kiedyś ;)

    OdpowiedzUsuń
  25. Też kiedyś robiłam ubraniowe zakupy z nudów czy dla zabicia czasu ,teraz już mi to przeszło 🙂
    Ograniczyłam też przewidywanie na IG ,bo rzeczywiście, zalewające portal reklamy sklepów czy dziewczyny pokazujące nowe rzeczy kuszą do zakupów.
    A wyprzedaże?
    Nie zwracam na nie uwagi ,jeśli jest mi coś potrzebne to idę i to kupuje ,czasami zdarza się że jest przecena 😉
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  26. Ja od dawna podchodzę racjonalnie do zakupów. Nie kupuję niepotrzebnych mi rzeczy. Na wyprzedażach nie szaleję, jeśli czegoś nie potrzebuję.

    OdpowiedzUsuń
  27. ja tez staram sie nie klikac w nowosci

    OdpowiedzUsuń
  28. Rzadko zaglądam do sklepów odzieżowych, wolę zrobić raz na pół roku porządne zakupy i sobie wówczas nie żałować ;)

    OdpowiedzUsuń
  29. Już od dłuższego czasu stawiam na minimalizm.

    OdpowiedzUsuń
  30. Bardzo ograniczam swoją szafe i staram się nie kupować zbyt dużej ilości ubran w sklepach czy internecie. Jeśli już, to tylko na przecenach... za to w lumpeksach... ostatnio wydałam 200 zł i wyszłam z workiem pełnym ciuchów 🙈

    OdpowiedzUsuń
  31. ja kupuję przeważnie w outletach, a tam przeceny cały rok :D Podobają mi się wszystkie rzeczy, widać, mamy podobny gust :D

    OdpowiedzUsuń
  32. Ostatnio bardzo ograniczyłam zakup ubrań, chyba z tego powodu, że większość czasu spędzam w domu i najchętniej chodziłabym cały dzień w dresie :)

    https://profashionworld.blogspot.com/2021/02/pizamka-jak-ze-snow.html

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, za wszystkie komentarze i obserwacje.
To dla mnie motywacja do dalszej pracy i rozwoju.
Odwiedzam wszystkie blogi, które zostawiły swój ślad.