Witajcie!
Dwa razy do roku w mojej głowie zapala się lampka "O są wyprzedaże, zobaczę co jest na promocji!". Jako że jestem z natury (a może z wyuczenia?) oszczędną osobą, a jednocześnie lubię ładnie wyglądać i mieć na sobie coś nowego, co jeszcze mi się nie znudziło to wyprzedaże są dla mnie okazją do zakupów z takim małym usprawiedliwieniem.
Zawsze w okolicy czerwca i grudnia sklepy zalewa fala czerwonych metek i napisów SALE, WYPRZEDAŻ, OKAZJA. Ile z tych przecenionych ubrań jest rzeczywiście okazją trudno powiedzieć, ale jednak człowiek czuje się jakoś lżej, jakby nie wydał, a nawet zaoszczędził. Jest to oczywiście złudne, ale na psychikę działa.
Czy kupuję na wyprzedażach?
Kupuję. Ale staram się to robić z głową. Mam wrażenie, że czasem te ceny są naprawdę korzystne. Jeśli orientujemy się jakie są ceny ubrań danej marki to łatwo później stwierdzić czy dana przecena jest chwytem czy jest prawdziwa. Czasem mam tak, że jakaś rzecz mi się podobała, ale jej nie kupiłam, bo wydawała mi się za droga, a później widzę ją na przecenie. Radość jest wtedy oczywiście ogromna i jeśli potrzebuję tej rzeczy to trafia do mojego koszyka. Zawsze staram się mieć głowę na karku i przeglądając strony sklepów zanim kliknę "dodaj do koszyka" trzy razy pomyślę czy na pewno będę w tym chodzić i czy mi to potrzebne.
Doszłam już do momentu, że nie kupuję kompulsywnie, nie kupuję z nudów, dla poprawy humoru. Chyba to przychodzi z wiekiem albo z doświadczeniami, bo kiedyś było u mnie zupełnie inaczej.
Moje zakupowe rytuały kilka lat temu..
Podczas studiów licencjackich mieszkałam w wynajmowanym pokoju za który płacili mi rodzice. Była to dla mnie bardzo komfortowa sytuacja, bo nie musiałam się o nic martwić, moim zadaniem było jedynie się uczyć. Jestem im za to bardzo wdzięczna, bo wiem że nie każdy tak ma.
Mam jednak naturę bardzo niezależną, dlatego szybko zaczęłam oprócz studiowania szukać pracy. Pracowałam jako kasjerka w kinie i pieniądze które zarobiłam mogłam przeznaczać na swoje przyjemności. Jak wiadomo czas studiów to nie jest czas myślenia o przyszłości w kontekście zabezpieczenia finansowego, dlatego wydawałam zarobione pieniądze lekką ręką właśnie na ubrania.
Byłam w galerii handlowej na pewno minimum raz w tygodniu. Uwielbiałam oglądać wystawy, patrzeć co mają nowego i zawsze coś tam sobie kupić. Miałam poczucie, że przecież pracuję, a nie wszystkie moje koleżanki podejmują ten trud, więc ja sobie mogę bardziej pozwolić, bo sama zarobiłam. W ten sposób moja szafa pękała w szwach, było w niej pełno nietrafionych ubrań kupionych pod wpływem emocji, nieprzemyślanych. A portfel szybko się opróżniał..
Kiedy zmieniłam podejście?
Po licencjacie wyjechałam do Anglii i tam przeszłam dużą przemianę. Przestałam być już taka beztroska, bo sama musiałam opłacić mieszkanie i zadbać o swój byt. Dodatkowo z czasem zaczęliśmy z Krzyśkiem planować różne rzeczy, na które potrzebne były pieniądze, więc trzeba było oszczędzać. Zaczęłam wtedy dużo czytać o minimalizmie. Spodobało mi się to podejście. Oglądałam też filmy na yt o tej tematyce, chciałam znaleźć jakieś porady jak zapanować nad chęcią posiadania cały czas nowych ubrań. Z czasem wprowadziłam w życie kilka zasad, które mi pomogły.
Przestałam obserwować na Instagramie i Youtube dziewczyny, które ciągle pokazują nowości
Zrobiłam porządki w moich social mediach. Wypadły z moich obserwacji wszystkie znane youtuberki. Większość z nich dostaje rzeczy w ramach współprac i ich opinie nie zawsze są szczere. Często gdy coś u nich zobaczyłam miałam myśli w głowie, że fajne, że może bym sobie kupiła. Gdy przestało mi się to pokazywać było mi o wiele łatwiej nie ulegać pokusie.
Zaobserwowałam dziewczyny z minimalistycznym, racjonalnym podejściem do zakupów
W sieci jest mnóstwo dziewczyn, które nie kupują byle czego. Można takie znaleźć jeśli się tylko chce. Fajnie jest czerpać inspiracje, ale od kogoś kto kupuje z głową. Słuchając ich racjonalnego podejścia sama zaczęłam stwierdzać, że rzeczywiście tak jest lepiej.
Przestałam chodzić do galerii handlowych dla zabicia czasu
Wcześniej mi się to zdarzało. Mieszkałam sama, więc co miałam robić po zajęciach? Szłam do galerii. Wolna sobota? No to pójdę do galerii. Postanowiłam sobie w pewnym momencie, że pójdę tam dopiero jak będę naprawdę czegoś potrzebować i okazało się, że przez długi czas nie poszłam. Zamieniłam spacery po sklepach na wyjścia na kawę z koleżankami, na spacery po parkach lub lesie, na zwiedzanie, wycieczki, czytanie książki w domu czy oglądanie serialu. Okazało się, że jest tyle innych czynności, które można robić.
Zaczęłam myśleć nad tym co kupuję
To chyba podstawa. Zwracać uwagę na to co się wrzuca do koszyka czy to online czy stacjonarnie. Teraz myślę co jest mi potrzebne zanim zacznę przeglądać strony. Jeśli stwierdzam, że przydałaby mi się nowa kurtka to jej szukam, jeśli zniszczy mi się ulubiona torebka to szukam kolejnej na wymianę. Nie idę już na ilość. Wolę mieć mniej, a coś co mi się podoba i co noszę z chęcią. Zwracam też uwagę na to jak aktualnie wygląda moje życie i takie ubrania kupuję. Gdy pracowałam w biurze kupowałam bardziej eleganckie stroje, teraz gdy będę mamą zaopatruję się bardziej w trampki i bluzy dresowe, w których będę mogła spacerować lub bawić się z córeczką.
Nie boję się oddać rzeczy, jeśli mi nie pasuje
Teraz w mojej szafie nie ma miejsca na ubrania, które mi nie pasują pod jakimś względem. Jeśli coś kupię i nie do końca mi się to podoba to idę to oddać. Kiedyś myślałam, że może do czegoś to założę, jakoś to wystylizuję, a potem i tak leżało to na dnie szafy nieruszane. Zauważyłam, że od kiedy mam tylko te rzeczy, które mi się podobają to jest mi o wiele łatwiej się fajnie ubrać. Te nietrafione ubrania zaburzały tylko ład i utrudniały wybór stroju. Teraz mam tak, że wręcz denerwują mnie w szafie ciuchy, które mi się nie podobają. Ostatnio wyleciała tak sukienka i kilka bluzek i od razu poczułam się tak "lżej".
Kompletuję garderobę tak, aby rzeczy które kupuję pasowały do tego co już mam
To bardzo ważne żeby przemyśleć czy dana rzecz, nawet jeśli jest ładna, będzie pasować do reszty ciuchów w naszej szafie. Polubiłam ponadczasowe rzeczy, klasyczne, choć ostatnio mam ochotę na trochę koloru, jednak nadal z umiarem. Sprawdza mi się posiadanie klasycznej bazy, wtedy można zaszaleć z bardziej modnymi dodatkami i jest z czego stworzyć stylizację.
Dbam o porządek w szafie
Lubię mieć sukienki na wieszakach, tak samo kardigany, koszule i T-shirty, wszystko wyprasowane i ładnie powieszone. Układanie na półkach mi się nie sprawdzało. Szybko tworzył się bałagan. Na półkach trzymam piżamy, bluzy, swetry i "ubrania po domu". Dzięki dobrej organizacji widzę co mam i nie kusi mnie tak dokładnie kolejnych nowych ubrań.
Co kupiłam na tegorocznych zimowych wyprzedażach?
Pierwszy raz od dawna trafiłam na stronę Zary i coś kupiłam. Ubrania tam są dla mnie czasem zbyt wydziwiane i zbyt "fashion", jednak tym razem kilka rzeczy wpadło mi w oko.
Kupiłam bluzo-sukienkę w burgundowym kolorze, która posłuży mi zarówno teraz podczas ciąży jak i po.
Buty. Znając ceny w Zarze wiem, że trudno byłoby trafić buty w takiej cenie. Spodobał mi się ich trochę "inny" wygląd i kupiłam je z myślą o wiośnie i spacerach z wózkiem ;)
Tą koszulkę już mam tylko w innym kolorze, lubię ją za dekolt w serek, nie znoszę koszulek pod szyję. Jest całkiem dobrej jakości, fajnie się nosi, więc zdecydowałam się na drugą.
Cały poprzedni rok pracowałam w biurze, gdzie wymagany był elegancki strój, więc cierpię na deficyt bluz. Spodobały mi się dwie bluzy na stronie Sinsaya i zamówiłam je z myślą o chodzeniu po domu czy wiosennych spacerach.
Ten kolor uwielbiam i napis na niej też mi się bardzo spodobał.
Lubię siebie w białym. Uważam, że zawsze wygląda się w tym kolorze tak czysto i świeżo. Połączenie tej bieli z brązem wygląda moim zdaniem fajnie.
To by było na tyle z moich wyprzedażowych łupów ubraniowych. Jak widać nie ma tego dużo, tylko kilka rzeczy, które wiem, że potrzebuję. Muszę teraz uzupełnić swoją garderobę w bardziej luźne, wygodne ubrania jako przyszła mama i takie też trafiły do mojego koszyka podczas wyprzedaży.
A jakie jest Wasze podejście do wyprzedaży, szalejecie czy zachowujecie umiar? Dajcie mi koniecznie znać w komentarzach :)
Pozdrawiam serdecznie!