poniedziałek, 9 listopada 2020

Związek na odległość

Witajcie. Wczoraj przeglądając Instagram  natrafiłam na post odnośnie związku na odległość. Wróciły moje wspomnienia, bo byłam w takim związku przez 3 lata. Nie byłam przygotowana na to, chyba nikt nie jest. Życie samo się tak potoczyło, że cały okres mojego studiowania mieszkałam w Rzeszowie, natomiast mój chłopak, a obecnie mąż mieszkał i pracował wtedy w Londynie. Trzy lata to długo, nauczyłam się przez ten czas funkcjonować w takim układzie, wypracowałam sobie pewne nawyki działania, które pozwoliły mi przetrwać ten czas, nie powiem że bezboleśnie, ale znośnie. Nie wspominam czasów studiów źle, wręcz przeciwnie, byłam nawet zadowolona z mojego życia wtedy, więc wniosek z tego taki, że da się żyć w związku na odległość i nie zwariować. 



Dlaczego związek na odległość?

Krzyśka poznałam zanim poszłam na studia, już wtedy wiedziałam, że pracuje w Anglii, ja już miałam zaplanowane że idę na studia od października, nie brałam nawet pod uwagę innej ewentualności. Zresztą znaliśmy się za krótko żeby przyszło mi do głowy z nim tam wtedy pojechać. Z perspektywy czasu uważam, że to dobrze, bo mam skończony licencjat. Poza tym te 3 lata były takie niby w związku, ale jednak miałam dużo wolnego czasu tak jakbym była singielką. Wykorzystałam ten czas na rozwój - studiowanie, praca w kinie, wolne miałam tylko wieczory podczas których ćwiczyłam, uczyłam się angielskiego albo czytałam książki, czułam że mam dobry czas pod względem samorozwoju, nie czułam się nieszczęśliwa, choć pamiętam że były dni, kiedy płakałam w poduszkę. 



Jak przetrwać?

Uważam, że jest kilka czynników, które decydują czy dany związek na odległość przetrwa. 

Po pierwsze ludzie muszą czuć, że naprawdę im na sobie zależy. To musi być mocna więź i wzajemne zrozumienie. Słaby związek nie przetrwa. Obie strony muszą czuć potrzebę wzajemnego kontaktu. My rozmawialiśmy codziennie wieczorem po dwie godziny, czasem godzinę, a przez resztę dnia mieliśmy kontakt poprzez pisanie. Te wieczorne rozmowy były już tradycją. Opowiadaliśmy sobie jak minął nam dzień, co się wydarzyło i snuliśmy plany na przyszłość. Pamiętam jaka byłam zła jeśli któregoś dnia o 19 nie było telefonu, bo na przykład coś się przedłużyło w pracy. Gdyby takie sytuacje były nagminne, nie wiem czy bym dała radę. 

Właśnie te wspólne plany też są ważne. Krzysiek przyjeżdżał do Polski co 1,5 miesiąca, czasem 2, najdłuższa nieobecność to było 3 miesiące. Zawsze wiedziałam kiedy przyleci i odliczaliśmy dni do tego czasu, planowaliśmy co będziemy robić, gdzie pójdziemy, gdzie pojedziemy na wycieczkę. To pomagało. Wiedziałam, że te 2 miesiące miną i spędzimy wspólnie super czas. Zawsze gdy był w Polsce staraliśmy się ten czas dobrze wykorzystywać, to były takie wakacje. Dużo wychodziliśmy do restauracji, spacerowaliśmy po galeriach handlowych (oboje lubimy się tak szwendać i oglądać ciuchy, wiem że nie każdy to lubi  :P), oglądaliśmy razem filmy, piliśmy wino  - mega miło wspominam te jego przyjazdy.

Poza tym istotne jest też to żeby ogólnie mieć w życiu zajęcie. Ja wtedy studiowałam i znalazłam sobie jeszcze pracę, w której spędzałam praktycznie cały wolny czas poza uczelnią i to mi pomagało. Nie siedziałam sama nudząc się w domu i rozmyślając, że jestem samotna, bo nie miałam na to czasu. Gdybym nie miała tej pracy, podejrzewam że przeszłabym to o wiele gorzej. Dzięki pracy i studiom miałam poczucie, że idę do przodu, nie dość że się uczę to jeszcze zarabiam (były to grosze, ale bardziej o to poczucie samodzielności i dumę z siebie chodziło) czułam się ze sobą dobrze, nie jak męczennica czekająca w czterech ścianach na faceta, który jest daleko.

Kolejną rzeczą dzięki której uważam że daliśmy radę i nadal jesteśmy razem było to, że bardzo szybko zaczęliśmy rozmawiać o tym, że gdy skończę licencjat to pojadę do Londynu i razem zamieszkamy. Ja lubię zmiany, lubię jak coś się dzieje - ten wyjazd stał się moim marzeniem. Wyobrażałam sobie jak to będzie - wielki świat, wielkie miasto, my razem, nowa praca, nowi ludzie, język - wszystko mnie ekscytowało. Wiedziałam, że teraz jest czas na naukę języka i przygotowanie, a potem pojadę i będę przeżywać swoją przygodę. Gdy minęło 1.5 roku cieszyłam się, że połowa już za mną, jeszcze tylko 1.5 roku i pojadę i tak jakoś ten czas nam upłynął. W między czasie Krzysiek zorganizował mi chyba 2 albo 3 wyjazdy do Londynu. Raz byłam tam przez miesiąc, mieliśmy taki przedsmak tego jak będzie tam wyglądało nasze wspólne życie. To było fajne. Ja - dziewczyna, która nigdy nie wyjeżdżała za granicę, byłam podekscytowana, wszystko mi się spodobało  i jeszcze bardziej chciałam przeczekać i zacząć tam nowy rozdział. 



To my podczas jednej z naszych sobotnich wycieczek po Londynie ;)



A to my w naszym pokoju w Londynie, w którym mieszkaliśmy razem 3,5 roku. Było trochę ciasno ;)

Czy warto się angażować w taki związek?

Z  mojego doświadczenia wynika że tak, ale tylko jeśli dobrze się z tym czujemy. Nie mówię, że mamy być zadowoleni z takiego ułożenia spraw - ja też nie byłam, ale w życiu czasem warto przetrwać coś trudnego żeby potem było lepiej. Trzeba sobie dobrze przemyśleć dlaczego mamy być osobno, co nam to da, czy jest sens tego poświęcenia. U nas powodem była Krzyśka praca, tam zarabiał dużo więcej niż zarobiłby w Polsce, miał dobre warunki, dobrą pracę. Szkoda było wtedy to zostawić. Jego marzeniem było wykończyć dom w Polsce, a pobyt w Anglii mu to umożliwił. Dziś razem mieszkamy w tym domu, nie mamy na głowie kredytu, więc uważam że było warto. Nie zawsze byłam taka mądra, nie raz mu wyrzucałam, że mnie zostawia, że ma mnie gdzieś, tylko praca się liczy.. Trudne momenty w takiej sytuacji są chyba nieuniknione, jeśli nam na drugiej osobie zależy to pojawia się złość, to zupełnie normalne. Ale ta złość nie była cały czas. Większość czasu żyłam swoim życiem widząc w tym wszystkim sens i to jest chyba najważniejsze. No i też to żeby wiedzieć, że ta druga osoba nas nie olewa i nie jest w takim związku z wygody tylko z musu, ale to łatwo dostrzec i jeśli są wątpliwości to uważam, że lepiej zakończyć taki związek na odległość. 

Podsumowując moja historia związku na odległość skończyła się pozytywnie. Po 3 latach spakowałam manatki i poleciałam z jednym pudłem rzeczy, zamieszkałam w małym pokoju, ale z ukochanym u boku. Żyłam tak kolejne prawie 4 lata. W maju wzięliśmy ślub i już mieszkamy razem  w Polsce, czyli da się. Warunkiem jest dla mnie to żeby mieć wspólny cel i chęci do zmian, taki układ nie może trwać wiecznie. 



Co wy myślicie o takich związkach, macie takie doświadczenia? Chętnie poczytam wasze komentarze na ten temat ;)

Pozdrawiam!



48 komentarzy:

  1. Myśl, że jak ktoś prawdziwie kocha to odległość jaka dzieli tę osobę o drugiej osoby nie ma znaczenia :)

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak zależy, to wszystko się da :) Wszystkiego najlepszego na nowej drodze :)

    OdpowiedzUsuń
  3. prawdziwa miłość przetrwa wszystko ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jakoś da się przeżyć, mój narzeczony mieszka i pracuje w Niemczech, pociesza mnie fakt, że jeszcze tylko 1,5 roku. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja w związku na odległość nigdy nie byłam ale mój kuzyn poznał przez internet dziewczynę. On z Bydgoszczy ona z wioski pod Zakopanem. Przez rok że sobą pisali. W końcu do niej pojechał. Odwiedzali się co jakiś czas. W końcu on się do niej przeniósł. Teraz są małżeństwem z kilkunastoletnim stażem. Jak się chce to można wszystko

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie wszystkie związki na odległość dają redę, ale, jak mówią, miłość przetrwa wszystko

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja nigdy nie byłam w takiej sytuacji. Związek na odległośc to cieżka sprawa i nie zawsze to przetrwa. Super, że wam się udało ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Raz byłam w takiej sytuacji, kiedy mój chłopak był za granicą 3 miesiące. Nie miałam wtedy takich możliwość porozumiewania się na odległość, jak teraz, w dodatku nie pracowałam i snułam się po kontach, jak to się mówi. Mi pomagało pisanie pamiętnika, każdy dzień opisywałam tak, jakbym mu go opowiadała:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bez kontaktu telefonicznego to musiała być męczarnia :/

      Usuń
  9. Myślę, że najważniejszą rzeczą w budowaniu relacji na odległość jest intensywność dwukierunkowej komunikacji i wzajemnego zaufania. Pozdrowienia z Indonezji.

    OdpowiedzUsuń
  10. Piękna ta Twoja historia :) Gratuluję :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Wydaje mi się, że jeśli ludzi łączy prawdziwa miłość, to przetrwają taką próbę czasu.
    Piękne zdjęcie ze ślubu:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Nigdy nie byłam w takim związku, ale wydaje mi się, że najważniejsze jest zaufanie do drugiej osoby i zaangażowanie.

    OdpowiedzUsuń
  13. Myślę, że dużo zależy od samych ludzi, jak się kochają, angażują i czy wspierają. Warto też dążyć do wspólnego celu. Życzę Wam szczęścia! :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Gratuluję, że to się u Was zakończyło pomyślnie, czyli ślubem. Obecnie sama żyję w związku na odległość i póki co dajemy radę ale tak naprawdę żyjemy tym, żeby się w końcu spotkać. Tym bardziej, że kwarantanna po przylotach i do Polski i do Holandii... Najwcześniej zobaczymy się na Sylwestra w Polsce. Pozdrawiam i życzę zdrowia i szczęścia oraz sukcesów dla Was obojga!

    OdpowiedzUsuń
  15. Wasza historia jest przepiękna! Jak żywcem z komedii romantycznej <3 Myślę, że najwięcej tutaj dała wiara i zaufanie! Bo nie jedna dziewczyna by bzikowała, że chłopak ją np. zdradza :) Super, że Wam się udało! Życzę szczęścia na długie lata! :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Podziwiam, że dałaś radę przez tak długi czas, bo mój mąż pracował kiedyś w delegacji i było mi strasznie ciężko, chociaż przyjeżdżał do nas co tydzień albo co dwa. Tylko, że ja miałam już wtedy dzieci i dlatego było mi trudniej.

    OdpowiedzUsuń
  17. Podziwiam . To trudne ale w Waszym przypadku skończyło się pozytywne . Piękne z Was para .

    OdpowiedzUsuń
  18. Mam teraz związek na odległość i to spora odległość, ale dajemy radę, to się wkrótce skończy :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Tworzycie piękną parę, tylko pozazdrościć! Wielu osobom brakuje takiej wytrwałości i poświęcenia

    zofia-adam.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  20. Moim zdaniem związek na odległość jest dosyć trudny w utrzymaniu, ale zdarzają się pary,
    które potrafią się w takim związku odnaleźć. Zgadzam się z Tobą, że w takim związku kontakt i pielęgnowanie relacji musi wychodzić z dwóch stron. Piękna z Was para.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  21. Jesteście naprawdę piękną i wyjątkową parą .Związek na odległość u mnie się nie sprawdził, szkoda mi na to nerwów ;-)

    OdpowiedzUsuń
  22. Razem wyglądacie świetnie. Ja sama bylam w tamim związku i teraz już mieszkamy razem :D

    OdpowiedzUsuń
  23. Piękna historia! Ja jestem z moim już 6 lat, mieszkamy razem od 5 :) Razem jeździmy do pracy co rok, do Niemiec. Nie wyobrażam sobie, abyśmy mogli się rozstać na taki czas :(

    OdpowiedzUsuń
  24. Ja obecnie jestem w związku na odległość od dwóch lat i choć nie jest to łatwe, to jednak jest możliwe, jeśli ludzie naprawdę się kochają.
    Pozdrawiam serdecznie i zostaję tu na dłużej. 😊

    OdpowiedzUsuń
  25. Super, że Wam się udało! Jak widać jest to do przetrwania. Ja żyłam w takim związku ponad 4 lata (i to oboje w Polsce byliśmy, ale właśnie rzadko się widywaliśmy) i ja zdecydowałam o jego zakończeniu. Jednak mieliśmy zupełnie inne pomysły na życie, inne przyzwyczajenia, no dużo nas różniło, więc może i faktycznie bez większych szans na przetrwani. W ogóle mi się wydaje, że gdybyśmy byli na co dzień obok siebie to szybciej by się to skończyło.

    OdpowiedzUsuń
  26. Świetnie, że udało Wam się przetrwać ten trudny czas. Niewątpliwie są plusy i minusy takiego związku. Najlepsze jest na pewno celebrowanie chwil, kiedy spotka się po tak długim czasie nieobecności. Najgorsza jest tęsknota.
    Ja nie wiem, czy potrafiłabym tak życ ;o Na pewno plany późniejszego życia już blisko siebie pomagają w cięższych chwilach.

    OdpowiedzUsuń
  27. Trudny musi być taki związek na odległość, nie wiem czy bym w takim przerwała. Fajnie, że Wam się udało 😊

    OdpowiedzUsuń
  28. Ja uważam, że wszystko jest możliwe o ile dwie osoby się na taki związek godzą i im na sobie zależy to czemu nie. Ja sama tak ciągnę od dobrych 8 lat i jakoś dajemy radę. Mąż jest co 10 dni w domu także jakoś idzie. Takie polskie realia/

    OdpowiedzUsuń
  29. Gratuluję przetrwania, gdyż zazwyczaj takie związki się kończą.

    OdpowiedzUsuń
  30. Jestem zdania, że prawdziwa miłość przetrwa wszystko, ale myślę, że to nie dla mnie :D Pięknie wyglądacie ♥
    dusiiiakblog.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  31. Kiedy zobaczyłam ten tytuł to również się uśmiechnęłam, bo ja także mam doświadczenie i wspomnienia z tym związane. Tak samo jak Ty, gdy przeglądam Internet i ktoś o tym powie to myślę o tym bolesnym, lecz pięknym czasie. Kiedy ceniło się każdą sekundę spędzoną ze sobą. Odkładało każdy możliwy grosz, byle się spotkać, zobaczyć, dotknąć.

    Super, że postanowiłaś się nie załamywać, a ten czas spędziłaś na własnym rozwoju. Zgadzam się, że bardzo jest ważne w takiej relacji zaufanie, ale także wiedza, że nam na sobie zależy. Wspólne planowanie i widzenie ze sobą przyszłości. Tak naprawdę, nigdy nie dowiemy się jak taka relacja się potoczy dalej, jeśli nie spróbujemy. Ja wierzę w szczęśliwe zakończenie i w to, że dla chcącego, nic trudnego :)

    Przepiękna zdjęcia! Gratuluję :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie związki czasem jeszcze bardziej się scalają przez takie sytuacje. U nas myślę, że tak było. Teraz nasz związek jest w sumie silniejszy, bo skoro tyle przeszliśmy na początku to co nas teraz może złamać? :) Fajnie, że tobie też się udało przetrwać, a przynajmniej tak wnioskuje z twojego komentarza :) Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za długi komentarz i przeczytanie wpisu :)

      Usuń
  32. Fajnie czytało się taką historię, która pokazuje, że związki na odległość mają prawo bytu! Super, że Wam się udało, dużo szczęścia i miłości dla Was!
    Buziaki, mój blog ♥

    OdpowiedzUsuń
  33. ale piękna prawdziwa miłość ♥
    http://dorey-doorey.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  34. Według mnie prawdziwa miłość kilometrów się nie boi :) Sama nie byłam w takim związku, jednak uważam go za równie piękny. Takie związki również mają prawa bytu i wspaniale że o tym napisałaś! To bardzo inspirujące i daje nadzieję i wiarę innym w związkach na odległość <3
    Pozdrawiam cieplutko ♡

    OdpowiedzUsuń
  35. Ciekawy post. Temat trudny, ale bardzo ciekawy. Piękne zdjęcia :-)

    OdpowiedzUsuń
  36. Piękna historia! takie związki są ciężkie, ale jak widać warto inwestować w nie swój czas:)

    Pozdrawiamy 🙂
    www.twinslife.pl

    OdpowiedzUsuń
  37. Fantastyczna historia z happy endem :-) Super,że Wam sie udałomimo odleglości. Związki an odległość nie sa lekkie, ale jak obie strony wystarczająco mocno sie kochają oraz wspieraja to jak najbardziej myślę się da. Przez krótki moment w życiu byłąm w takiej relacji na oległość jednak dość szybko ( za mało się znaliśmy) się ona skończyła. JA zdecydowanie nie byłam gotowa przenieść do Norwegii, a on miał tam swój świat i życie. Dlatego tym bardziej super,że Wam się udało.

    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  38. jak dla mnie piękna historia. Miłość na odległość jest ciężka i świadomie bym chyba w coś takiego nie weszła, jednak jeśli np. najpierw bym się zakochała, a życie potoczyłoby się tak, że jednak rozłąka byłaby nieunikniona, nie widziałabym innego wyjścia niż być w takim związku. Taki związek również weryfikuje, trzeba o tym pamiętać ;)

    OdpowiedzUsuń
  39. Ja bym nie umiała tak na odległość... Gratuluję wytrwałości i życzę dużo szczęścia!

    OdpowiedzUsuń
  40. Super, że wam się udało :) Podziwiam i gratuluję :)
    „Zapraszam także do siebie na nowy post - KLIK

    OdpowiedzUsuń
  41. Wow podziwiam Was, ja myślę, że gdybym z moim teraźniejszym chłopakiem musiała zacząć związek to wytrwalibyśmy, ale na pewno jeśli taki miałby być początek naszej relacji to byłoby naprawdę ciężko. Gratuluje Wam!
    weruczyta

    OdpowiedzUsuń
  42. jasne, że się da wystraczy chcieć ;) ja w sumie żyłam w związku na 'odległość' 6 lat, czasem mneijszą czasem większą, raz był w Anglii parę miesięcy, a raz po prostu u siebie w domu 2-3h ode mnie, ale i tak widywaliśmy się raz na 2-3 tygodnie.... no i co :D wróciłam ze studiów do domu, żeby być z nim i po miesiącu się rozpadło haha ;D co zrobić!
    ale gratuluję! <3

    OdpowiedzUsuń
  43. To zawsze jest ciężki czas, ale fajnie, że potrafiliście dostrzec pozytywne strony życia na odległość i w pełni je wykorzystaliście :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, za wszystkie komentarze i obserwacje.
To dla mnie motywacja do dalszej pracy i rozwoju.
Odwiedzam wszystkie blogi, które zostawiły swój ślad.